piątek, 7 grudnia 2012

Sasza Hady w Gdańsku!



Im bardzie pada śnieg...

13 grudnia Sasza Hady będzie gościem Oliwskiego Klubu Kryminału. Zapraszamy na spotkanie z Alfredem Bendelinem i doborowym kryminalnym towarzystwem! Spotkanie odbędzie się o 18tej w Bibliotece Oliwskiej na ul. Opata Rybińskiego 9 w Gdańsku.

Spotkanie z "Szamanem" w Krakowie



Pamiętacie Czułego barbarzyńcę Hrabala? A Egona Bondy'ego? Już niedługo w Krakowie oficjalna promocja książki Szaman wydanej nakładem Ha!artu, w tłumaczeniu Arkadiusza Wierzby.
Spotkanie odbędzie się 16 grudnia o 17tej w Czułym Barbarzyńcy (to chyba jasne;-)) na Powiślu 11 w Krakowie. Wezmą w nim udział tłumacz Szamana oraz Aleksander Kaczorowski, autor m.in. biografii Hrabala Gra w życie i eseju Ballada o kapciach. Spotkanie poprowadzi Tomasz Brzozowski.


Mariusz Szczygieł o Szamanie: "Nareszcie! Nareszcie wydano w Polsce jakąś książkę Egona Bondy'ego - filozofa, poety, pisarza. (...) przyznaję, że w tej minipowieści metafizyka pomieszana z fizyką robienia kupy jest frapująca. Do tego ontologia i pornografia, wszystko w jednej książce. Koktajl á la Bondy. Egon Bondy".

Krakusy, warto wziąć udział w tym ważnym spotkaniu! A przede wszystkim warto przeczytać książkę. Tłumaczenie bez cenzury! ;-)


Tutaj można przeczytać fragment książki



Najlepsze lektury na Święta

Święta blisko (albo tak mi się wydaje, bo już do nich tęsknię), a zapowiada się, że w drugiej połowie miesiąca spędzę sporo czasu w podróży, więc postanowiłam wybrać książki, które wezmę ze sobą. Zawsze zabieram się do tego wcześnie, bo potem w plecaku jakoś brakuje miejsca na te wszystkie tomy... Te trzy jadą na pewno.



Camilla Läckberg
Zamieć śnieżna i woń migdałów
tłum. Inga Sawicka
Czarna Owca, grudzień 2012
144 strony

Zwykle trzymam się z daleka od najpopularniejszych skandynawskich autorów, bo mnie ta rozbuchana moda mierzi, ale tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Po pierwsze dlatego, że nie jest to taka cegła jak zwykle (nie żebym miała coś przeciwko grubym książkom, wręcz przeciwnie - po prostu zawsze dotąd uznawałam, że nie chcę poświęcić aż tyle czasu na spotkanie z Larssonem czy Läckberg). Bardzo zgrabny tomik. Do drugie - wygląda mi to na całkiem klasyczną intrygę: odcięty od świata dom, zamieć śnieżna, ktoś pada trupem, wychodzą na jaw rodzinne tajemnice, napięcie rośnie... Czyż nie o to właśnie chodzi w ten świąteczny czas? ;-)  Po trzecie - urzekła mnie okładka i migdałowy tytuł.

Notka wydawcy:
Opowiadanie utrzymane w konwencji najlepszych kryminałów Agathy Christie.
Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia młody policjant Martin Mohlin jedzie na wyspę Valön, by poznać rodzinę swojej narzeczonej. Uroczysta kolacja przeradza się jednak w dramat –niespodziewanie na ziemię osuwa się martwy senior rodu i najbogatszy członek rodziny Liljecronas – Ruben. Martin nie ma wątpliwości, że doszło do morderstwa. Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że z powodu zamieci śnieżnej nie można wydostać się z wyspy. Uwięzieni w domu goście czują na plecach oddech śmierci…




Jarosław Grzędowicz
Pan Lodowego Ogrodu, t. 1
Fabryka Słów, Lublin 2012 (wyd. IV)

Czekałam, czekałam i się doczekałam. Nareszcie wydano czwarty tom PLO! W związku z tym postanowiłam przeczytać... tom pierwszy ;-) Tym razem moda mi nie przeszkadza, bo jestem strasznie ciekawa, co wszyscy widzą w tym Grzędowiczu. Dotąd trzymałam się na uboczu i tylko łakomie obserwowałam to ładne wydanie w zintegrowanej oprawie, bo trochę się bałam - co będzie, jeśli mi się spodoba i będę cierpieć tak jak wszyscy fani PLO, czekając na zakończenie cyklu? Teraz już może mi się podobać, proszę bardzo!

Informacji od wydawcy nie wklejam, bo przecież wszyscy poza mną już to czytali 
:-P



Marissa Meyer
Cinder
tłum. Dorota Konowrocka
Egmont 2012
360 stron

Słyszałam o tej książce dużo dobrego, podoba mi się okładka i... uznałam, że koniecznie powinnam zrobić sobie taki prezent. Poza tym w potopie budzących moją osobistą zgrozę przeróbek Królewny Śnieżki, ta wersja Kopciuszka się obroni, tak czuję. 

Od wydawcy:
Saga przyszłości ma swój początek dawno, dawno temu… Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelką drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta między obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, aby ochronić przyszłość...

Hm, notka brzmi nieco melodramatycznie, ale to mnie nie powstrzyma, rzecz jasna.
Recenzje w styczniu ;-)



Agatha Raisin i martwa znachorka - M.C. Beaton


M.C. Beaton
Agatha Raisin i martwa znachorka (t. 9 serii)
tłum. Stanisław Jan
Edipresse
Warszawa 2012


Szczerze mówiąc, wcale nie planowałam sięgać po kolejne tomy serii o Agacie Raisin, uznałam, że Wredny weterynarz mi wystarczy – wiem już, czym to się je, było miło, dziękuję, ale zbyt blisko z tą straszną babą, jaką jest bohaterka książek M.C. Beaton, zaprzyjaźniać się nie chcę. Dlatego sama nie wiem, co skłoniło mnie do przeczytania Martwej znachorki – może czerwona okładka (na czerwone jestem łasa jak sroka na błyskotki). A może informacja z notki, że w tym tomie Agatha, zdradziecko oszpecona podczas poprzedniej przygody, musi uciec ze swojego ukochanego Carsley do jakiegoś beznadziejnego pensjonatu nad morzem i czekać, aż odrosną jej włosy? Dobrze ci tak, wiedźmo – pomyślałam sobie mściwie i… zaczęłam czytać.

Intryga spodobała mi się od razu: ginie znana w okolicy wróżka i uzdrowicielka Francie Juddle, a wśród podejrzanych znajduje się również Agatha. Na szczęście (lub nie…), zanim ktoś solidnie trzepnął Francie w głowę, wyprawiając ją na drugi świat, z którym – jak się wcześniej chwaliła – prowadziła ożywione kontakty, znachorka zdążyła sprzedać naszej bohaterce magiczny środek na porost włosów i eliksir miłości. A najzabawniejsze, że oba specyfiki najwyraźniej zadziałały: łyse placki na głowie Agathy pokryły się obiecującym meszkiem, a Jimmy Jessop, miejscowy policjant, zakochał się w niej na zabój. Wszystko się pięknie układa, a do tego Agatha Raisin może robić to, co najbardziej lubi, czyli prowadzić amatorskie śledztwo, pakując się ludziom z butami w życie, utrudniać pracę policji, wszędzie wtykać nos…

Nadmorskie krajobrazy Wyckhadden, zimny wiatr, spacery po molo, trup w wodzie – wszystko to przypadło mi do gustu i to dużo bardziej niż sceneria z tomu drugiego. Również bohaterowie wydali mi się o wiele bardziej interesujący: grupa zaprzyjaźnionych ze sobą od lat staruszków spędzających czas na grze w Scrabble podczas długiego pobytu w niepopularnym hotelu poza sezonem, męski, a przy tym kapryśny (ciekawe połączenie!) Jimmy Jessop, egzotyczna znachorka i jej córka… Co więcej, przekonałam się również do samej Agathy! Szczególnie ujęło mnie to, że w pewnych momentach decydowała się nie brnąć dalej w swoje intrygi i wyznawała policji całą prawdę jak na świętej spowiedzi (no… albo prawie całą – ostatecznie to Agatha Raisin). To były bardzo ciekawe momenty w śledztwie, prowadzące do konfrontacji z Jimmym i nowych odsłon relacji między bohaterami.

Jedyne, co mi się nie podobało, to rozwiązanie. W którymś momencie byłam pewna, że wiem i… jednak nie. Co gorsza, mam wrażenie, że scenariusz zbrodni, który ja ułożyłam z dostarczonych przez autorkę poszlak, był dużo ciekawszy niż ten przedstawiony na końcu (tak, wiem, jestem strasznie próżna;-)) Tak się pięknie to układało w interesujący wzór – a tymczasem M.C. Beaton zdecydowała się na zakończenie bardzo zaskakujące, ale dość słabo umotywowane i niewiarygodne. Pierwszy raz jestem gotowa przychylić się do tezy, że nie jest najważniejsze za wszelką cenę zwieść czytelnika, ale przedstawić rozwiązanie, które będzie godne zarysowanej intrygi (a śledztwo było tu prowadzone naprawdę świetnie).

Pomijając to, co ja uznaję za niedociągnięcie, a innym akurat może się spodobać, z przyjemnością stwierdzam, że świetnie mi się czytało Martwą znachorkę – kryminał lekki, dobrze skonstruowany i zabawny.