poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Zakryjcie jej twarz - P.D. James


P.D. James
Zakryjcie jej twarz
tłum. Barbara Kopeć-Umiastowska
Buchmann, Warszawa 2012




Dobroduszny wiejski doktor, stara panna opiekująca się domem dla samotnych matek, młoda atrakcyjna wdowa, dziedzic wielkiego majątku i obiecujący człowiek sukcesu, prawdziwa angielska dama w starym stylu, roztargniony pastor, wierna służąca… Kto z nich mógł życzyć śmierci młodej, pięknej Sally Jupp, zatrudnionej w rezydencji Martingale jako służąca? Kto tak długo zaciskał palce na jej szyi, aż uszło z niej życie? No cóż, trzeba przyznać, że wszyscy wyglądają dość obiecująco jako kandydaci na morderców. Jeśli mamy do czynienia ze zbrodnią w cichej angielskiej wiosce, a przy tym podczas jarmarku, najbardziej niewinnie prezentujące się osoby automatycznie dostają dodatkowe punkty. Tak to już jest.
Zatrudnienie Sally w Martingale było bardzo ryzykownym krokiem ze strony pani Maxie –  dziewczyna była inteligentna, chętna do pracy i zręczna, ale jej trudna sytuacja (młoda matka z dzieckiem, uparcie odmawiająca podania imienia „winowajcy”) oczywiście komplikowała sprawę.  Chociaż wszyscy pochwalali wspaniałomyślność właścicielki Martingale, która zgodziła się dać biednej dziewczynie szansę, ciągnący się za Sally intrygujący powiew skandalu owionął cały dom. Krótko mówiąc, należało się spodziewać kłopotów – jednak nadciągnęły one z zupełnie nieprzewidzianej strony. Okazało się, że to nie wady Sally napytają biedy wszystkim dookoła, ale jej zalety – szybko stanie się jasne, że rudowłosej piękności i otaczającej jej aurze dramatyzmu nie zdoła się oprzeć syn pani Maxie, młody Stephen. Nikt by się pewnie nie zdziwił, gdyby atrakcyjną służącą o wątpliwej reputacji i przystojnego dziedzica majątku połączył przelotny romans, ale Stephen przyprawił wszystkich o wstrząs, proponując Sally ni mniej ni więcej tylko małżeństwo. Granda i skandal! To nie do pomyślenia! Podczas gdy inni biadolili, ktoś postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze tej samej nocy wyprawił powabnego rudzielca na tamten świat. Szybko i skutecznie.
Gdy na miejscu zbrodni pojawia się nadinspektor Adam Dalgliesh, wszyscy zdają sobie sprawę, że śledztwo zostanie przeprowadzone bardzo dokładnie i profesjonalnie. Oczywiście wcale im się to nie uśmiecha, bo każdy z mieszkańców Martingale, ba, niemal każdy z wioski, ma coś do ukrycia. A wiele z tych sekretów łączy się z tajemniczą, nieprzewidywalną i nieodwołalnie skreśloną z listy żywych Sally Jupp…
Phyllis Dorothy James (znaną jako P.D. James) zwykle określa się mianem „drugiej Agathy Christie”, co oczywiście jest w pewnym sensie krzywdzące dla tej cenionej autorki, która udowodniła już, że jej nazwisko wystarczy jako gwarancja dobrej literatury kryminalnej. Jeśli jednak ktoś dotąd nie słyszał o P.D. James, ta etykietka rzeczywiście może się na początku przydać, żeby umiejscowić jakoś tę autorkę na kryminalnej mapie. Według mnie o wiele więcej różni James i Christie, niż łączy, ale rzecz jasna jest to sprawa dyskusyjna. Obie posługują się dość prostym i klarownym stylem, ale o ile Królowej Kryminału udaje się dzięki tej prostocie nawiązać błyskawiczny kontakt z czytelnikiem i pociągnąć do za sobą w głąb swojego świata, o tyle u P.D. James ta jasność stylu łączy się z powściągliwością, która tworzy wyraźny dystans. Bohaterowie Agathy Christie do nas przemawiają, po kilku stronach wydaje się nam się, że świetnie ich znamy (oczywiście często bywa to bardzo zwodnicze!), zaś do postaci z książek P.D. James trzeba się nieustannie „przebijać”; są nieuchwytni i zagadkowi. Najbardziej tajemniczą osobą w Zakryjcie jej twarz jest Sally Jupp - nie tylko dla czytelników, ale też dla pozostałych postaci. Uczciwa młoda kobieta, która miała pecha? Sprytna intrygantka? Niewdzięczna i złośliwa kokietka, która lubi się bawić cudzym kosztem i lubuje się w skandalach? Niewinna ofiara? Jaka była naprawdę Sally? Nad tym przede wszystkim zastanawia się Dalgliesh (postać sama w sobie dość przeźroczysta i nieuchwytna). Jeśli to charakter Sally jest kluczem do rozwikłania zagadki jej śmierci, nadinspektor będzie musiał ją „poznać”, a Sally istnieje już tylko we wspomnieniach innych. Czy z tych odprysków luster uda się złożyć prawdziwy obraz młodej, pełnej życia dziewczyny, którą była?
Niejednoznaczne, precyzyjnie skonstruowane portrety bohaterów są na pewno jedną z największych zalet pisarstwa P.D. James. Co ciekawe, sam detektyw zostaje zepchnięty na drugi plan, a na scenie królują podejrzani. Zdecydowanie wybija się spośród nich nieładna, zakompleksiona Catherine, pewna siebie i twarda Deborah oraz inteligentny, dowcipny Felix. Co chwila są ukazywani z innej strony, tak że trudno wyrobić sobie o nich zdanie albo ich polubić. Dzięki temu zabiegowi lekturze towarzyszy napięcie inne niż tylko to związane z pytaniem, kto zabił. Czytelnik ma świadomość, że aby w kulminacyjnym momencie zrozumieć, dlaczego ktoś postanowił zabić Sally Jupp, będzie musiał bardzo pilnie śledzić przez cały czas akcji drgnienia emocji poszczególnych osób, odczytywać ich motywacje w danym momencie i analizować stosunek do pozostałych bohaterów. To może się wydawać oczywiste – w końcu w każdym kryminale trzeba przyjrzeć się uważnie każdemu podejrzanemu – ale w przypadku P.D. James to zadanie zostało celowo utrudnione. Bo tak się składa, że ktoś tu bardzo pięknie kłamie. I to kłamie, że tak powiem, na wielką skalę.
Zakryjcie jej twarz to lektura bardzo satysfakcjonująca, którą można polecić nie tylko fanom Agathy Christie. Ten klasyczny kryminał może stanowić ciekawe wyzwanie dla tych, którzy od klasyki już się odzwyczaili – warto sobie przypomnieć, co tak lubimy w tradycyjnych powieściach kryminalnych i na ile sposobów mogą one nas zaskoczyć.         

4 komentarze:

  1. P.D. James chodzi już za mną od jakiegoś czasu, a jak czytam takie recenzje, to nabieram coraz większej chętki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuzynka Sasza poleca;-) P.D. James należy wg mnie do grupy najlepszych "zbrodniarek" specjalizujących się w tradycyjnych whodunnit - obok A. Christie, Dorothy L. Sayers i Marthy Grimes. Styl jest prosty, ale można wyłowić sporo uroczych perełek - James tak jak Grimes ma talent do krótkich, celnych i złośliwych porównań :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja książki P.D. James uwielbiam i żałuję, że tak niewiele ich u nas wydano...

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)