Wolf Erlbruch
Gęś, śmierć i tulipan
tłum. Łukasz Żebrowski
Wydawnictwo Hokus-Pokus
Warszawa 2008
Kwestia formatu
Kiedy po raz pierwszy wzięłam do rąk książkę Gęś, śmierć i tulipan wydaną przez Hokus Pokus, zaczęłam się zastanawiać nad formatami książek dla dzieci. Wydawać by się mogło, że jest to sprawa drugorzędna – a nawet ostatniorzędna. A jednak…
Czy istnieje jeden idealny format książek dla dzieci? Raczej nie. Format powinien być po prostu odpowiednio dobrany do treści i charakteru książki, co zapewne nie zawsze jest łatwym zadaniem. Są zatem książki w formatach wygodnych i bezpretensjonalnych, które można łatwo wsunąć do torby lub wygodnie trzymać w ręce – takie jak np. Co krasnale mają w nosie (210x147) tegoż wydawnictwa czy nowe wydanie cyklu o Muminkach Naszej Księgarni (118x160); książki dobre na każdą okazję. Są też książki w formatach dostojnych, które najlepiej czytać w domu, bez pośpiechu, w wygodnym fotelu – ostatnio dostałam pełny naturalnej godności egzemplarz Córki króla moczarów Andersena (Media Rodzina, 180x235) i cóż, na pewno nie zabrałabym go ze sobą, żeby poczytać w autobusie, ale na półce prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Są wreszcie małe, milutkie książeczki, w których opisano małe, milutkie historyjki – takie jak klasyczne tomiki opowieści Beatrix Potter (zawsze gdy po nie sięgam, mam wrażenie, że trzymam w rękach małe zwierzątko).
I są książki duże – o dużych sprawach.
Gęś, śmierć i tulipan należy do tych ostatnich. Wydano ją w formacie 240x297 – jest naprawdę duża. Osobie praktycznej może się wydawać, że to format dość rozrzutny, którego zastosowanie byłoby wskazane na przykład, gdyby ilustracje były na tyle szczegółowe, że pomniejszenie ich uczyniłoby detale nieczytelnymi. Dość podobny format (230x300) ma książka Pan Brumm tego nie rozumie wydawnictwa Bona i rzeczywiście niektóre z zamieszczonych tam ilustracji straciłyby dużo ze swego uroku, gdyby je zmniejszono. Tymczasem w Gęsi, śmierci i tulipanie mamy do czynienia z ilustracjami w zasadzie dość prostymi, które wyglądałyby dobrze również w książce innego formatu. Ale czy wyglądałyby tak samo?
Postaciom gęsi, śmierci, przestrzeni stawu czy oszczędnym linijkom tekstu przeznaczono naprawdę dużo przestrzeni – jedna ze stron jest w zasadzie pusta: przelatuje przez nią tylko atramentowy kruk z seledynowym okiem; na wielu stronach mamy tylko po cztery wersy tekstu.
Na pewno dzięki temu postaci są bardzo ładnie wyeksponowane, a nad słowami zatrzymujemy się dłużej, ale to nie wszystko. Duże płaszczyzny „pustej” kartki lub monochromatycznej powierzchni stawu sprawiają, że cała książka nabiera jakby dodatkowej przestrzeni – przestrzeni pełnej znaczeń.
Gęś, śmierć i tulipan to książka o pewnej gęsi, która miała umrzeć (tulipan, co ciekawe, nie występuje w tekście – widzimy go tylko na ilustracjach, w rękach śmierci. Jest czerwony, podbity czernią). Gęś dowiedziała się tego od samej śmierci – a ta oczywiście zna się na tym najlepiej. Właściwie gęś nie jest naprawdę przerażona spotkaniem ze śmiercią; może dlatego, że najwyraźniej śmierć nie ma zamiaru od razu przystąpić do dzieła. A może dlatego, że nosi zupełnie zwyczajną sukienkę w kratkę, która upodabnia ją trochę do gosposi. Ale jednak śmierć to śmierć – z ową wzruszająco codzienną sukienką kontrastuje nieproporcjonalnie wielka głowa w kolorze kości słoniowej. Najwyraźniej śmierć jest bardzo mądra – myśli sobie pewnie gęś. Jednak jeżeli nawet tak jest, to śmierć nie ma zamiaru dzielić się swoją wiedzą – o tym, co się dzieje Potem – z gęsią. Za to dość często mówi o niebezpieczeństwie kataru, o lisie… A o tym gęś nie chce słuchać. Właściwie to trudno jej się zorientować, czy śmierć jest miła, czy raczej nie. Ale gęś tak czy inaczej spędza z nią czas – skoro już jest… I tak zaczyna się oswajanie śmierci. Bardzo zwyczajne oswajanie – poprzez rozmowę, milczenie, dotyk. Nie wiemy, do czego to ma prowadzić. Czy rodzi się właśnie niezwykła przyjaźń? Czy śmierć zmieni zdanie?
Gęś umiera.
Co się stało? Czy to śmierć oswoiła się z gęsią czy gęś ze śmiercią? Staw zniknął dla gęsi czy też pozostał samotny bez niej? Umieramy dlatego, że pogodziliśmy się ze śmiercią, czy pomimo tego? Takie pytania można zadawać w nieskończoność. Gęś też na pewno miała ich wiele. Ale cóż – takie jest życie, jak mówi śmierć.
Zastanawianie się nad niektórymi sprawami wymaga szerszego spojrzenia, odpowiedniego dystansu i wyciszenia. Taki efekt można osiągnąć za pomocą odpowiednio dobranych, oszczędnych słów, bezpretensjonalnej prostoty fabuły, piękna ilustracji, kolorystyki, a także – jak widać – rozwiązań graficzno-edytorskich. „Poszerzenie granic” książki (w pewnym sensie: w nieskończoność) wzmacnia siłę wyrazu wszystkich jej pozostałych elementów.
Gęś, śmierć i tulipan to książka pozbawiona puenty – bo puenta zawsze jest rodzajem zawężenia rozpatrywanej kwestii. Otwartość i wielowymiarowość tej opowieści podkreśla także dobór formatu – dla wielkich spraw przeznaczono odpowiednio dużą przestrzeń. Bo przecież na kartce książki musi się zmieścić i śmierć, i wysokie drzewo, i cały staw…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)