[Dla
tych, co pierwszy raz słyszą o Haruhi, swojej Stworzycielce:
recenzja w dwóch częściach na
Kuzynka Sasza Poleca Anime ]
Nagaru Tanigawa
The Wavering of Haruhi Suzumiya
Little, Brown and Company 2011
tłum. na angielski Paul Starr
Co było
na początku? W przypadku opowieści o przygodach Haruhi Suzumiyi to szczególnie
ważne pytanie, bo okoliczności narodzenia się jej niezwykłej mocy to jedna z
największych zagadek tego kultowego anime. I mangi. I filmu.
Jeśli
spojrzeć na sprawę pod innym kątem, zostawiając na boku quasi-religioznawcze
problemy, można powiedzieć, że na początku była jednak książka.
The Wavering of Haruhi Suzumiya to szósta część cyklu
stworzonego przez japońskiego pisarza Nagaru Tanigawę. Tytuły
poprzednich to The Melancholy of Haruhi
Suzumiya, The Sigh of Haruhi
Suzumiya, The Boredom of Haruhi Suzumiya, The Disappearance of Haruhi Suzumiya i The Rampage of Haruhi
Suzumiya, zaś po The Wavering
mamy The Intrigues of Haruhi Suzumiya,
The Indignation of Haruhi Suzumiya, The Dissociation of Haruhi Suzumiya i dwie części The Astonishment of Haruhi Suzumiya. Tak, sporo tego – i wszędzie
Haruhi.
The Wavering zajmuje interesujące miejsce w
całej serii, gdyż większość opisanych tam wydarzeń dzieje się po zniknięciu
Haruhi i dramatycznym wyborze Kyona, o których opowiada film. Słowem – jeśli
obejrzałeś obie serie i film, to by dowiedzieć się, co dalej, trzeba sięgnąć po
szóstą część z cyklu.
Na
książkę składa się pięć opowiadań. Live
Alive to odpowiednik 12 odcinka w pierwszej serii anime, The Adventures of Mikuru Asahina Episode 00 opowiada oczywiście o filmie przygodowanym przez Brygadę SOS, zaś pozostałe trzy historyjki wprowadzają zupełnie nowe wątki. Love at first sight to opowieść o pewnym
chłopcu, który zakochuje się bez pamięci w… Yuki Nagato (a to ci niespodzianka,
co?) i składa jej niecodzienną ofertę. Kyon wbrew swojej woli zostanie
zamieszany w tę miłosną aferę i w skutek niefortunnego nieporozumienia narazi
się na gniew Haruhi. Where did the cat go
to powrót do konwencji powieści detektywistycznej, wykorzystanej już w pierwszej
serii anime. Spotkamy się znowu z braćmi Tamaru, pokojówką Mori i kamerdynerem
Arakagawą, a w zgadywance wezmą też udział Tsuruya i kot Shamisen. W małej
chatce, należącej do rodziny Tsuruyi, podczas Sylwestra wydarzy się krwawe
morderstwo… The Melancholy of Mikuru
Asahina przedstawia opowieść o niespodziewanej randce, na którą Mikuru
zaprasza Kyona. Jeśli niewprawna podróżniczka w czasie chce się gdzieś z tobą
wybrać w pozornie niewinnym celu i cały czas zerka na zegarek ze zmartwioną
miną, może to oznaczać tylko kłopoty – kto jak kto, ale taki cynik jak Kyon
dobrze to wie. Ale to oczywiście nie znaczy, że odmówi, skoro to Mikuru prosi,
prawda?
A teraz
pytanie: czytać, czy nie czytać? Czy wyobraźnia czytelnika-haruhisty może się
równać z wizją studia Kyoto Animation, nawet i wspomagana rozsianymi w książce
ilustracjami Noizi Ito? Czy nie lepiej poczekać, aż się
zlitują i to nakręcą? Odpowiedź zależy zapewne od poziomu obsesji danego
haruhisty. Wydaje mi się, że ja mieszczę się w granicach zdrowej normy, a The Wavering przeczytałam z
zainteresowaniem. Najbardziej podobało mi się opowiadanie o wielbicielu Yuki, a
najmniej powtórka z zabawy w detektywów, bo nie dołożyła właściwie żadnego
kamyczka do wielkiej mozaiki pt. „Tajemnica Haruhi Suzumiyi”.
Wielką
zaletą serii książkowej jest to, że narratorem jest Kyon, zatem mamy
bezpośredni dostęp do jego ciętych uwag i ironicznych komentarzy. Druga wielka
zaleta to piękny styl autora, chociaż oczywiście mówię tu tak naprawdę o
angielskim tłumaczeniu. Narracja Kyona jest płynna, jasna, okraszona szczodrze
humorem oraz różnymi stylistycznymi perełkami, które z ogromnym zadowoleniem
wpisałam sobie do mojego „angielskiego” notesu.
Minusem
książkowej wersji przygód Haruhi i jej przyjaciół wydaje mi się jedynie to, że
w klasycznej narracji trudniej chyba przekazać wszystkie niuanse emocji
bohaterów i całą tę wieloznaczność tajemniczej aury, jaka ich otacza. Na
przykład milcząca Yuki w anime to jednak co innego niż Yuki milcząca w książce.
Dokładne opisy postaci (widzianych rzecz jasna z perspektywy Kyona) dają nam
ich pełniejszy obraz, ale znowu – usuwają tę mgiełkę intrygujących niedomówień.
Mimo tej
niedogodności wynikającej chyba z natury rzeczy (jestem pewna, że Haruhi
inaczej by to urządziła, przecież to nie do pomyślenia, żeby anime wygrywało z
książką!) myślę, że zdecyduję się na przeczytanie następnego tomu,
opowiadającego o intrygach Haruhi. Puszczony w tle Erik Satie powinien pomóc
zmobilizować wyobraźnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)