Denise Mina
Pole krwi
tłum. Hanna
Pawlikowska-Gannon
WAB, Warszawa 2008
Mroczna Seria
Po książkę Denise Miny sięgnęłam właściwie tylko
dlatego, że nigdy dotąd nie czytałam żadnego szkockiego kryminału i byłam
ciekawa, „czym to się je”. To pierwsze spotkanie było więc właściwie
przypadkowe, ale okazało się bardzo szczęśliwe.
Nie przepadam za kryminałami z bardzo rozbudowanym
tłem społecznym lub społeczno-historycznym, bo zbyt często wykorzystują wątek
kryminalny jako rodzaj gatunkowej pelerynki czy pretekstu, żeby sobie spokojnie
porozprawiać o tych socjologicznych rarytasach na nutę konsekwentnie
pesymistyczną – zwykle robiłam wyjątek tylko dla kilku autorów (np. Arnaldura
Indriðasona), a teraz widzę, że muszę dołączyć do nich Denise Minę.
Glasgow, ponure lata 80-te. Osiemnastoletnia Paddy Meehan,
pracująca jako goniec w redakcji „Scottish Daily News”, marzy o zrobieniu
dziennikarskiej kariery (i – tak przy okazji – zrzuceniu kilku kilogramów).
Niestety, wygląda na to, że jej szanse przedstawiają się dość marnie, bo nie cieszy się
ani szczególną sympatią, ani nawet zainteresowaniem wśród pracowników, a ma
sporą konkurencję w wyścigu do „wyróżnienia się”. Na przykład szczupłą,
złotowłosą Heather Allen, która wzbudza w Paddy równie intensywny podziw, co
i zawiść. Jedynymi atutami Paddy są bystrość, spryt, przedsiębiorczość i
nieujarzmiona ambicja. No cóż, to właściwie wcale nie tak mało… Jednak aby
wyplątać się z ponurej sprawy, w którą się wmieszała, licząc na wielki temat,
będzie potrzebowała przede wszystkim dużo szczęścia.
Wszystko zaczyna się od porwania małego Briana
Wilcoksa. Czytelnik już od pierwszych stron wie, co się stało z chłopcem i kto
go zabił, ale odpowiedź na pytanie „dlaczego” pozna w tym samym momencie, co
główna bohaterka, czyli na ostatnich stronach książki. Chociaż autorka dużo
miejsca poświęca zarysowaniu tła obyczajowego i (tak, tak) socjologicznego
swojej opowieści, m.in. dokładnie przedstawiając relacje panujące w bardzo
katolickim domu Paddy, ani na chwilę nie tracimy z oczu kryminalnej intrygi.
Tempo akcji nie zapiera może tchu w piersiach, ale Pole krwi cechuje się tak mocnym i sugestywnym stylem, że naprawdę
trudno się od tej lektury oderwać. Wszystkie wątki – te bardziej i te mniej
związane z morderstwem – są ze sobą ciasno splecione i książka, chociaż porusza
wiele różnych zagadnień, nie jest przegadana ani nierówna. Szczególnie mocnym
kontrapunktem dla historii Paddy i śledztwa w sprawie małego Wilcoksa jest
opowieść o imienniku naszej bohaterki, Paddym Meehanie, oskarżonym i
niesłusznie skazanym za zabójstwo wiele lat wcześniej.
Jak każdy prawdziwy kryminał Pole krwi opowiada o dochodzeniu do prawdy, ale śledztwo nie
dotyczy tylko sprawy porwanego i zamordowanego chłopczyka. Paddy najpierw
nieoczekiwanie poznaje prawdę o sobie. To odkrycie nie do końca przyjemne –
okazuje się, że Paddy jest o wiele bardziej bezwzględna i samolubna, niż
myślała, a także o wiele bardziej niedopasowana i obca względem środowiska, z
jakiego się wywodzi, niż mogliby sądzić jej najbliżsi.
Rozbudowana struktura Pola krwi skojarzyła mi się z mechanizmem, w którym wszystkie
połączone tryby pracują w pełnej synchronizacji, by wytworzyć satysfakcjonujące
zakończenie – dostrzega się w tej książce inżynierską precyzję niemal poetycką,
ale też jakąś budzącą niepokój beznamiętność i surowość (podobne wrażenie
wywołała we mnie w swoim czasie lektura ponurych powieści Zoli). Nie jest to
powieść lekka, ale na pewno warta uwagi, a nawet wyjątkowa – nie tylko dlatego,
że akcja rozgrywa się w Szkocji…
Kolejne tomy z cyklu z Paddy Meehan to Martwa godzina i Ostatnie tchnienie.
nie czytałam jeszcze żadnej książki ze Szkocją w tle, więc jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńDenise Mina naprawdę dobrze pisze. Jest w tej książce kilka mocnych, zapadających w pamięć scen; ja na pewno sięgnę po następne tomy, chociaż zwykle nie przepadam za tak "ciężkimi" klimatami. Tak więc polecam! :-)
OdpowiedzUsuń