P.D. James
Zakryjcie jej twarz
tłum. Barbara Kopeć-Umiastowska
Buchmann, Warszawa 2012
Dobroduszny
wiejski doktor, stara panna opiekująca się domem dla samotnych matek, młoda
atrakcyjna wdowa, dziedzic wielkiego majątku i obiecujący człowiek sukcesu, prawdziwa
angielska dama w starym stylu, roztargniony pastor, wierna służąca… Kto z nich
mógł życzyć śmierci młodej, pięknej Sally Jupp, zatrudnionej w rezydencji Martingale
jako służąca? Kto tak długo zaciskał palce na jej szyi, aż uszło z niej życie?
No cóż, trzeba przyznać, że wszyscy wyglądają dość obiecująco jako kandydaci na
morderców. Jeśli mamy do czynienia ze zbrodnią w cichej angielskiej wiosce, a przy
tym podczas jarmarku, najbardziej niewinnie prezentujące się osoby
automatycznie dostają dodatkowe punkty. Tak to już jest.
Zatrudnienie
Sally w Martingale było bardzo ryzykownym krokiem ze strony pani Maxie – dziewczyna była inteligentna, chętna do pracy
i zręczna, ale jej trudna sytuacja (młoda matka z dzieckiem, uparcie
odmawiająca podania imienia „winowajcy”) oczywiście komplikowała sprawę. Chociaż wszyscy pochwalali wspaniałomyślność
właścicielki Martingale, która zgodziła się dać biednej dziewczynie szansę,
ciągnący się za Sally intrygujący powiew skandalu owionął cały dom. Krótko
mówiąc, należało się spodziewać kłopotów – jednak nadciągnęły one z zupełnie
nieprzewidzianej strony. Okazało się, że to nie wady Sally napytają biedy
wszystkim dookoła, ale jej zalety – szybko stanie się jasne, że rudowłosej piękności
i otaczającej jej aurze dramatyzmu nie zdoła się oprzeć syn pani Maxie, młody Stephen.
Nikt by się pewnie nie zdziwił, gdyby atrakcyjną służącą o wątpliwej reputacji
i przystojnego dziedzica majątku połączył przelotny romans, ale Stephen
przyprawił wszystkich o wstrząs, proponując Sally ni mniej ni więcej tylko
małżeństwo. Granda i skandal! To nie do pomyślenia! Podczas gdy inni biadolili,
ktoś postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze tej samej nocy wyprawił
powabnego rudzielca na tamten świat. Szybko i skutecznie.
Gdy na
miejscu zbrodni pojawia się nadinspektor Adam Dalgliesh, wszyscy zdają sobie
sprawę, że śledztwo zostanie przeprowadzone bardzo dokładnie i profesjonalnie.
Oczywiście wcale im się to nie uśmiecha, bo każdy z mieszkańców Martingale, ba,
niemal każdy z wioski, ma coś do ukrycia. A wiele z tych sekretów łączy się z
tajemniczą, nieprzewidywalną i nieodwołalnie skreśloną z listy żywych Sally
Jupp…
Phyllis
Dorothy James (znaną jako P.D. James) zwykle określa się mianem „drugiej Agathy
Christie”, co oczywiście jest w pewnym sensie krzywdzące dla tej cenionej
autorki, która udowodniła już, że jej nazwisko wystarczy jako gwarancja dobrej
literatury kryminalnej. Jeśli jednak ktoś dotąd nie słyszał o P.D. James, ta
etykietka rzeczywiście może się na początku przydać, żeby umiejscowić jakoś tę
autorkę na kryminalnej mapie. Według mnie o wiele więcej różni James i Christie,
niż łączy, ale rzecz jasna jest to sprawa dyskusyjna. Obie posługują się dość
prostym i klarownym stylem, ale o ile Królowej Kryminału udaje się dzięki tej
prostocie nawiązać błyskawiczny kontakt z czytelnikiem i pociągnąć do za sobą w
głąb swojego świata, o tyle u P.D. James ta jasność stylu łączy się z
powściągliwością, która tworzy wyraźny dystans. Bohaterowie Agathy Christie do
nas przemawiają, po kilku stronach wydaje się nam się, że świetnie ich znamy
(oczywiście często bywa to bardzo zwodnicze!), zaś do postaci z książek P.D.
James trzeba się nieustannie „przebijać”; są nieuchwytni i zagadkowi.
Najbardziej tajemniczą osobą w Zakryjcie
jej twarz jest Sally Jupp - nie tylko dla czytelników, ale też dla pozostałych
postaci. Uczciwa młoda kobieta, która miała pecha? Sprytna intrygantka?
Niewdzięczna i złośliwa kokietka, która lubi się bawić cudzym kosztem i lubuje
się w skandalach? Niewinna ofiara? Jaka była naprawdę Sally? Nad tym przede
wszystkim zastanawia się Dalgliesh (postać sama w sobie dość przeźroczysta i
nieuchwytna). Jeśli to charakter Sally jest kluczem do rozwikłania zagadki jej
śmierci, nadinspektor będzie musiał ją „poznać”, a Sally istnieje już tylko we
wspomnieniach innych. Czy z tych odprysków luster uda się złożyć prawdziwy
obraz młodej, pełnej życia dziewczyny, którą była?
Niejednoznaczne,
precyzyjnie skonstruowane portrety bohaterów są na pewno jedną z największych
zalet pisarstwa P.D. James. Co ciekawe, sam detektyw zostaje zepchnięty na
drugi plan, a na scenie królują podejrzani. Zdecydowanie wybija się spośród
nich nieładna, zakompleksiona Catherine, pewna siebie i twarda Deborah oraz
inteligentny, dowcipny Felix. Co chwila są ukazywani z innej strony, tak że trudno
wyrobić sobie o nich zdanie albo ich polubić. Dzięki temu zabiegowi lekturze
towarzyszy napięcie inne niż tylko to związane z pytaniem, kto zabił. Czytelnik
ma świadomość, że aby w kulminacyjnym momencie zrozumieć, dlaczego ktoś
postanowił zabić Sally Jupp, będzie musiał bardzo pilnie śledzić przez cały
czas akcji drgnienia emocji poszczególnych osób, odczytywać ich motywacje w
danym momencie i analizować stosunek do pozostałych bohaterów. To może się
wydawać oczywiste – w końcu w każdym kryminale trzeba przyjrzeć się uważnie
każdemu podejrzanemu – ale w przypadku P.D. James to zadanie zostało celowo
utrudnione. Bo tak się składa, że ktoś tu bardzo pięknie kłamie. I to kłamie,
że tak powiem, na wielką skalę.
Zakryjcie jej twarz to lektura bardzo
satysfakcjonująca, którą można polecić nie tylko fanom Agathy Christie. Ten
klasyczny kryminał może stanowić ciekawe wyzwanie dla tych, którzy od klasyki
już się odzwyczaili – warto sobie przypomnieć, co tak lubimy w tradycyjnych powieściach
kryminalnych i na ile sposobów mogą one nas zaskoczyć.