Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert van Gulik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert van Gulik. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 kwietnia 2013

Sędzia Di - Robert van Gulik, czyli hurtem o świetnej serii


Już kilka razy zabierałam się za zrecenzowanie kolejnej, po tomie Sędzia Di i chiński gwóźdź, książki z serii Zagadki Sędziego Di, ale nigdy nie udało mi się zdecydować, o której powinnam napisać, bo jest ich całkiem sporo, a lubię praktycznie wszystkie. Dlatego pomyślałam, że najlepiej będzie, jeśli zrecenzuję zbiorczo całą serię, przedstawiając wybrane tomy. Nie powiedziałabym, że to właśnie moje ulubione części cyklu (bo bardzo podobały mi się też Sędzia Di i czerwony pawilon, Sędzia Di i tajemnica jeziora i… jeszcze kilka;-)) ale musiałam się na coś zdecydować.

Z przekonaniem polecam całą serię – nie wiem dlaczego, ale czytanie o Sędzim Di bardzo poprawia mi nastrój (i nie tylko mnie, wypróbowałam to na innych!). Nigdy aż tak nie fascynowała mnie historia Chin, ale pełne dynamicznych zwrotów akcji, okraszone odpowiednią ilością kulturowych smaczków książki Roberta van Gulika czytam z wielkim zainteresowaniem. Być może ta sympatia rodzi się – paradoksalnie – z czasowej odległości: nawet najbardziej bestialskie zbrodnie (a u van Gulika bywa mrocznie, toczą się odcięte głowy, murszeją zapomniane zwłoki i topi się piękne dziewczęta) nie przytłaczają aż tak, skoro wydarzyły się tak daleko i dawno temu, że to prawie bajka ;-) Z drugiej strony bardzo przyjemnie obserwować, jak dzięki niezawodnemu sędziemu Di sprawiedliwość tryumfuje – i to najczęściej w brawurowym, oryginalnym stylu. A z trzeciej strony to upodobanie do książek van Gulika wywoływane jest podziwem dla zręczności autora, który potrafił w tak spójny i atrakcyjny sposób ożywić dawne legendy i opowieści o autentycznym Sędzim Di Ren Jie, który zmarł w roku 700.   

Jak wspominałam przy recenzowaniu tomu Sędzia Di i chiński gwóźdź, minusem tych świetnym kryminałów jest to, że trzeba pogimnastykować pamięć i za każdym razem nauczyć się kilku długich i dla laika irytująco podobnych do siebie chińskich nazwisk i imion. W każdym tomie (poza Zagadkami Sędziego Di, zbiorem opowiadań) zamieszczono na początku spis postaci, który nieco ułatwia to trudne zdanie (ale tylko trochę;-))  



Sędzia Di i złote morderstwa
tłum. Maryna Ochab
PIW 2006
Jest to chronologicznie pierwsza z opowieści o sędzim Di, którego poznajemy jako młodego urzędnika rwącego się do akcji w terenie. Jego przyjaciele ze stolicy pokpiwają sobie z jego gorliwości, ale Di, uważając, że sam najlepiej wie, czego chce, wyrusza ze swoim wiernym sierżantem Hoongiem do odległego okręgu Peng-lai… i od razu zostaje zaatakowany przez parę „braci z zielonego lasu”, czyli rozbójników. To Ma Joong i Chiao Tai, którzy nie wiedzą jeszcze, że oto stoi przed nimi ich przyszły pracodawca… Bardzo lubię historię o tym, jak Sędzia Di poznał swoich przybocznych i zdobył ich zagubione i poczciwe dusze. Jednak większość wydarzeń w tym tomie nie ma aż tak krzepiącej wymowy: jest mrocznie, niebezpiecznie i – jak zwykle – bardzo dynamicznie. Trup ściele się gęsto i na pomysłowe sposoby, poznajemy także dwie bardzo ciekawe postaci: Po Kaia i nieszczęsną panią Koo.



Sędzia Di w labiryncie
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska
PIW 2007
Ten tom ukazuje Sędziego Di jako genialnego stratega – po przybyciu do przygranicznego okręgu Lan-fang musi stawić czoło terroryzującemu miasto złoczyńcy. Kiedy już Sędziemu i jego przybocznym uda się z tym uporać, okazuje się, że przez długi czas bezprawia w mieście zdążyło się uzbierać wiele intrygujących spraw do rozwiązania… Jak zwykle sędzia prowadzi kilka spraw naraz: mamy tu tajemniczą śmierć emerytowanego generała (zagadka zamkniętego pokoju), niewyjaśnione zniknięcie pięknej panny oraz zadawnioną sprawę testamentu byłego gubernatora prowincji, która zmusi sędziego do zagłębienia się w najeżony niebezpieczeństwami labirynt. Całą historię poprzedza – tak jak m.in. w tomach Sędzia Di i chiński gwóźdź, Sędzia Di i tajemnica jeziora  – krótkie opowiadanie będące streszczeniem wydarzeń przedstawionych w książce, dodające do kryminalnej opowieści odrobinę „nadprzyrodzonego” smaczku.



Sędzia Di i wielki dzwon
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska
PIW 2007
To jeden z tomów bardziej „politycznych” – Sędzia Di, zwolennik poglądów Konfucjusza, musi rozprawić się z niecnymi praktykami buddyjskich mnichów w Świątyni Bezgranicznego Miłosierdzia – sprawa jest tym bardziej delikatna, że obecnie buddyzm jest w cesarstwie „modny” i nierozsądnie byłoby zadrzeć z wysoko postawionymi urzędnikami sprzyjającymi mnichom. Sposób, w jaki sędzia Di rozwiązał ten problem, wydawał mi się mało wiarygodny, ale jednocześnie niesłychanie atrakcyjny fabularnie, więc się nie czepiam ;-) Tytuł tomu odnosi się zaś do bardzo oryginalnego sposobu, w jaki przeciwnicy naszego bohatera chcieli go (i jego współpracowników) wyprawić na tamten świat.
Jest to jeden z bardziej obszernych tomów, a jako że występuje w nim bardzo wielu bohaterów z bardzo długimi imionami, a sędzia prowadzi naraz bardzo dużo spraw i łatwo się w tym wszystkim pogubić – nie polecam, aby zaczynać przygodę z serią o przygodach sędziego Di właśnie od tej książki.       



Sędzia Di, naszyjnik i tykwa
tłum. Teresa Lechowska
PIW 2007
Ten tom zrobił na mnie wrażenie najbardziej „błogiego” – trupów jest jakby mniej, a Sędzia Di zajmuje się przede wszystkim poszukiwaniem skradzionego naszyjnika ukochanej córki cesarza, Trzeciej Księżniczki. Poza tym sporo tam biegania po lesie, pływania nocą w rzece – no prawdziwe wakacje, tym bardziej, że sędzia wyjątkowo podróżuje sam, bez przybocznych, i występuje incognito. Aby dopełnić tego obrazu błogości, ciągle usiłuje go podrywać bardzo piękna i przedsiębiorcza dziewczyna, Paproć.
W odróżnieniu od opisanego powyżej tomu, Sędzia Di, naszyjnik i tykwa to jedna z krótszych i mniej zapętlonych opowieści w serii – dobra na początek, podobnie jak Sędzia Di, małpa i tygrys (na książkę składają się dwa długie opowiadania), Sędzia Di i perła cesarza, Sędzia Di i poeci.



Sędzia Di i chiński wzór
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska
PIW 2009
Moim zdaniem jedna z dwóch najbardziej klimatycznych książek w serii – Sędzia Di, mianowany gubernatorem nadzwyczajnym w wyludnionym, nękanym zarazą mieście, bada sprawę tajemniczej śmierci ostatniego członka wpływowego arystokratycznego rodu. Jest to chronologicznie przedostatni tom, w którym jednemu z przybocznych sędziego udaje się wreszcie ustatkować i założyć całkiem sporą rodzinę – poślubia hurtem bliźniaczki.



Sędzia Di i morderstwo w Kantonie
tłum. Katarzyna Komorowska
PIW 2007
Ta druga najbardziej klimatyczna część ;-) chronologicznie ostatnia. Mocno się wyróżnia na tle pozostałych tomów, jest chyba najsmutniejsza, a jednocześnie – najładniejsza (o ile kryminały mogą być „ładne”). Akcja rozgrywa się w portowym mieście, z którym stykają się kultury dwóch najsilniejszych w siódmym wieku mocarstw: chińskiego cesarstwa Tang i królestwa arabskich kalifów. Sędzia Di musi wyjaśnić zagadkowe zniknięcie cesarskiego cenzora oraz dwie inne sprawy. Jak zwykle bardzo dużo się dzieje: mamy tu polityczne intrygi, arabskie tancerki, napady, porwania, kolejną parę atrakcyjnych bliźniaczek, tajemniczą niewidomą dziewczynę sprzedającą świerszcze… a jednocześnie ten tom jest w jakiś sposób spokojniejszy od pozostałych i ładnie zamyka całą serię.   



Zagadki Sędziego Di
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska
PIW 2012
W tym tomie zebrano osiem opowiadań o Sędzim Di. Większość z nich prezentuje bardzo wysoki poziom i potwierdza pochlebne opinie o świetnym warsztacie Roberta van Gulika (wiadomo, że trudno napisać dobre opowiadanie kryminalne). Najlepsze wydały mi się pierwsza i druga historia: Pięć Pomyślnych Obłoków i Zbrodnia i biurokracja, zaś najsłabsze (bo ckliwe i przewidywalne) Morderstwo w przededniu Nowego Roku.
Na końcu książki znajduje się bardzo praktyczny dodatek: chronologiczny spis wszystkich tomów serii (oraz opowiadań), z krótkimi opisami uwzględniającymi czas i miejsce akcji, aktualnie sprawowane przez Di stanowisko, najważniejszych bohaterów i prowadzone w poszczególnych częściach sprawy.  

czwartek, 26 stycznia 2012

Sędzia Di i chiński gwóźdź - Robert van Gulik

Robert van Gulik
Sędzia Di i chiński gwóźdź 
PIW
Warszawa 2006
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska


Czy znacie jakiegoś słynnego chińskiego detektywa? Jeśli nie, warto zawrzeć znajomość z okręgowym sędzią pokoju Di Ren Jie. Podczas pobytu w Bei Zhou, miasta położonego na północy, które niegdyś widziało wiele krwawych starć z Tatarami, musi on rozwiązać zagadkę tajemniczych zbrodni – zamordowano żonę antykwariusza, odcinając jej głowę, oraz  powszechnie szanowanego mistrza szlachetnej sztuki walki na pięści. Ten ostatni zginął w niezwykle interesujący sposób – do jego herbaty ktoś wrzucił zatruty kwiat jaśminu… W jaki sposób te morderstwa łączą się ze sobą? Co usiłował przekazać umierający pięściarz, zostawiając niedokończoną układankę tangram? Czy te zbrodnie mają coś wspólnego z tajemniczym zaginięciem panny Liao, którą ostatnio widziano jak przyglądała się na targu Tatarowi tańczącemu z tresowanym niedźwiedziem? I czym właściwie jest ów słynny chiński gwóźdź?
Sędzia Di natrafia na ślady kolejnych zbrodni popełnionych w przeszłości – ich rozwiązanie może mu pomóc w udowodnieniu winy mordercy (lub mordercom) żony antykwariusza i słynnego pięściarza. Jednakże aby dokonać niezbędnej do tego ekshumacji zwłok, będzie musiał położyć na szali swoje własne życie – sędzia pokoju podlegał starej chińskiej zasadzie fan-tso („odwrócona kara”), zgodnie z którą w razie popełnienia błędu, zostałby poddany karze, jakiej sam żądał dla oskarżonego. I Sędzia Di popełnia błąd – na oczach całego Bei Zhou. Kiedy wydaje się, że jego losy są przesądzone, z pomocą przychodzi mu nieoczekiwany sojusznik…
Sędzia Di Ren Jie, znany z powodu swojej popularności po prostu jako Sędzia Di, żył w Chinach w VII wieku n.e., za czasów panowania dynastii Tang. Osiągnięcia tego starożytnego detektywa postanowił przybliżyć współczesnym miłośnikom kryminałów wybitny holenderski sinolog Robert van Gulik, który stworzył serię książek o Sędzim Di. Autor bazował na tradycyjnych przekazach o słynnym urzędniku, ale sam wymyślił większość opisywanych przez siebie przypadków. Co z tego wynikło? Czy zagadki, które rozwiązywał Sędzia Di mogą być rzeczywiście interesujące dla kogoś, kto nie posiada rozległej wiedzy o starożytnych Chinach? Tak! Zdecydowanie tak!
Po książkę Sędzia Di i chiński gwóźdź sięgnęłam z zaciekawieniem i bez żadnych uprzedzeń – dopiero potem przyszło mi do głowy, że chyba powinnam była oczekiwać rozwlekłych poetyckich opisów, które miałyby budować „chińską atmosferę”, albo pełnych patosu przemów zamiast normalnych dialogów. Otóż niczego takiego w książkach Roberta van Gulika nie ma. Byłam naprawdę zdumiona szybkim tempem akcji i stopniem skomplikowania spraw, którymi zajmował się Sędzia Di. Gdyby dołożyć do tego bardzo barwny, stylizowany przesadnie język, całość zapewne okazałaby się niestrawna. Na szczęście autor postawił na szlachetną prostotę. Chociaż co krok natykamy się na grzecznościowe, tradycyjne formułki rozpoczynające każdą bardziej oficjalną wypowiedź, a podczas posiedzeń sądu postaci przemawiają w sposób podniosły, jest to ze wszech miar uzasadnione w danym kontekście. Ciekawostki pozwalające czytelnikowi lepiej poznać Chiny czasów dynastii Tang zostały bardzo umiejętnie rozsiane w tekście tak, że nie przesłaniają właściwego charakteru tej książki, która jest po prostu wciągającym, dobrym kryminałem. Robert van Gulik wykonał wspaniałą pracę – naprawdę aż trudno uwierzyć, że naukowiec zdołał się oprzeć pokusie zarzucenia czytelnika wiadomościami o starożytnych Chinach.
Wydarzenia w książce van Gulika następują po sobie tak szybko, że jeśli chcemy rozwiązywać zagadki razem z Sędzią Di, musimy od razu wziąć się do roboty. Istotne wskazówki znajdują się niemal na każdej stronie i wszystkie zostaną prędzej czy później wykorzystane przez naszego detektywa niczym elementy wielkiej układanki.
W Posłowiu autora wyczytałam, że tom Sędzia Di i chiński gwóźdź jest nietypową częścią serii, ponieważ zostaje tu ukazane bardziej ludzkie oblicze wielkiego detektywa – widzimy go w trudnych, wyczerpujących emocjonalnie sytuacjach, niepewnego, a nawet bliskiego rozpaczy. Podobno w dwóch wcześniejszych tomach, których jeszcze nie czytałam (Sędzia Di i nawiedzony klasztor, Sędzia Di i parawan z laki), widzimy Sędziego przede wszystkim jako zwycięskiego i nieomylnego detektywa-wirtuoza. Poza tym w tomie trzecim autor – na życzenie czytelników – postarał się, aby w treści książki oraz w życiu głównego bohatera większą rolę odgrywały przedstawicielki płci pięknej. Wydaje mi się to słuszne i chwalebne;-) Bardzo spodobała mi się postać pani Kuo, żony aptekarza. Muszę jednak przyznać, że nie potrafiłam do końca zachować powagi i oddać honorów czcigodnym chińskim tradycjom i kiedy przeczytałam, że Sędzia Di na początku wzbraniał się przed poślubieniem swojej trzeciej żony, ale uległ w końcu namowom drugiej żony, uznając, że będzie miło, kiedy we czwórkę wieczorami będą mogli zagrać w domino, po prostu ryknęłam śmiechem. Na szczęście van Gulik przedstawił kilka modelów chińskich rodzin (jeden z bohaterów miał osiem żon!) i nie wszystkie z nich okazały się tak idyllicznie doskonałe.
Jedyne, co mi przeszkadzało na początku w lekturze książki, to wielość chińskich nazwisk do zapamiętania – który to był Ma Joong, Chiao Tai, Lan Tao-kuei, a który Chu Ta-yuan (na początku jest lista osób, ale to niewiele pomaga, tak czy inaczej trzeba się ich nauczyć). Oczywiście jest to niezłe ćwiczenie dla pamięci, ale wymaga nieco skupienia. Poza tym Sędziego Di i chiński gwóźdź czytało mi się naprawdę świetnie. 
I jeszcze – ciekawostka na koniec: czytelnikowi pozostawiono rozwiązanie ostatniej zagadki, której należy szukać na początku. Nic więcej nie powiem;-))      

Okiem edytora: bardzo podoba mi się to wydanie i konsekwentnie zachowana szata graficzna wszystkich tomów.  
Okiem redaktora: na końcu książki znajdują się obszerne objaśnienia autora oraz kilka słów od wydawcy - dla tych, którzy po tym, jak emocje już opadną, chcą się dowiedzieć więcej. To bardzo miłe :-) 
Tekst został przygotowany bardzo starannie.