Marissa Meyer
Scarlet (tom drugi Sagi Księżycowej)
tłum. Dorota Konowrocka
Literacki Egmont
Warszawa 2013
495 stron
Moim
pierwszym odczuciem po skończeniu lektury Scarlet
było rozczarowanie. Tak czekałam na drugą część, tak bardzo podobała mi się
pierwsza! A potem przypomniało mi się, że moja babcia miała zwyczaj siedzieć
przy stole i zjadać ciasteczka, lamentując i wzdychając przy każdym: Uch, ale
niedobre, niedobre… dopóki nie zjadła ze smakiem wszystkich. No więc uczciwie
muszę przyznać, że pochłonęłam Scarlet
błyskawicznie w pociągu relacji Warszawa–Kraków i całe to moje rozczarowanie i
rozżalenie jest dosyć obłudne. Najbardziej bowiem zasmuciło mnie, że to już
koniec – przynajmniej na razie.
Teraz,
kiedy minęło trochę czasu, mogę ocenić drugi tom Sagi Księżycowej trochę
bardziej obiektywnie. Z jednej strony Cinder podobała mi się o wiele, wiele
bardziej, a z drugiej jako że Scarlet
jest jej bezpośrednią kontynuacją i właściwie miałam wrażenie, że czytam
kolejne rozdziały, a nie osobny tom, właściwie trudno je porównywać. Ale
oczywiście i tak to zrobię ;-)
Otóż
tym, co zgrzytało mi w Scarlet były
postaci. Po prostu tak polubiłam dziewczynę-cyborga z pierwszej części, że to
rudowłosej Francuzki w czerwonej bluzie z kapturem nie mogłam się przekonać. Wydaje
mi się, że to dlatego, że postaci w pierwszym tomie zostały o wiele ciekawiej nakreślone
i od razu budziły sympatię i zainteresowanie. Motywacje i uczucia Cinder są
bardzo złożone, różnorodne, a często sprzeczne: powoduje nią nienawiść do
macochy, poczucie wyobcowania, wstyd, strach przed zarazą, miłość do przybranej
siostry, rodzące się uczucie do Kaia…
Na tle
tej burzy emocji Scarlet wypada słabo, tym bardziej, że teoretycznie ma być
wybuchową panną z charakterkiem (a tymczasem na początku jej wybuchy furii są
mało przekonujące). Scarlet interesuje tylko jej zaginiona babcia, a potem
tajemniczy Wilk, a poza tym trudno coś o niej powiedzieć. Wiemy, że w jej
przeszłości kryją się jakieś tajemnice, że miała dość trudne dzieciństwo i żywi
niejasną sympatię do słynnej skandalistki-cyborga. Hm, i tyle. Na szczęście
sytuację ratuje Wilk, który wprowadza element zagrożenia, niepokoju i zagadki –
niejednoznaczna relacja między nim a Scarlet wspaniale napędza fabułę.
Zastanawiałam
się od samego początku, jak autorka wybrnie z tego problemu, żeby Wilk
jednocześnie okazał się złym wilkiem i nie okazał (jak tu zjeść ciasteczko i
mieć ciasteczko – że wrócę do mojej babciowo-ciasteczkowej analogii, nomen omen
bardzo pasującej do tematyki). Otóż wybrnęła brawurowo, ale przewidywalnie
(takie samo zastrzeżenie miałam co do rozwiązania problemu tożsamości Cinder w
tomie pierwszym). Na szczęście i ten mały minusik zginął w powodzi doskonałych
pomysłów autorki – o ile finał tego zauroczenia nie był zaskakujący, o tyle
wyjaśnienie różnych „dziwactw” Wilka ogromnie mi się podobało, bo dałam się
zwieść i mogłam się potem cieszyć tą małą niespodzianką.
Pomijając
problem postaci, na które można trochę ponarzekać (na Thorne’a narzekałabym
dość długo, więc nawet nie zaczynam), wszystkie zalety pierwszej części widzę i
w drugim tomie: przystępny język (bardzo dobrze oddany w polskim tłumaczeniu),
zawrotnie szybka i wciągająca akcja, oryginalna interpretacja znanego
baśniowego motywu, fabularny rozmach, odpowiednia proporcja tajemnicy, makabry
i humoru.
Druga
część sagi wyjaśnia kilka zagadek, z którym zostawiła nas część pierwsza
(dowiadujemy się na przykład sporo o przeszłości Cinder i jej operacji), ale
oczywiście dokłada kilka nowych i budzi wyraźne uczucie niedosytu. Marisso, daj
więcej tych ciastek i niech następnym razem będzie więcej Cinder!
Nota wydawcy:
Drogi Cinder i Scarlet krzyżują się w chwili, w której Ziemia zostaje zaatakowana przez Lunę... Cinder, dziewczyna cyborg zarabiająca na życie jako mechanik, próbuje wydostać się z więzienia, choć wie, że jeśli jej się uda, stanie się najbardziej poszukiwanym zbiegiem we Wspólnocie Wschodniej. Po drugiej stronie kuli ziemskiej ginie babcia Scarlet Benoit. Okazuje się, że Scarlet nie miała świadomości wielu związanych z nią spraw ani śmiertelnego zagrożenia, w którym żyła. Kiedy spotyka Wilka, mającego prawdopodobnie wiadomości o miejscu pobytu babci, czuje powstającą między nimi więź, choć nie potrafi przełamać nieufności. Wspólnie rozwiązują zagadkę, ale wówczas los zderza ich z Cinder przynoszącą nowe pytania bez odpowiedzi.
Thorne'a akurat polubiłam ;) Cinder również podobała mi się bardziej, ale Scarlet też daje radę!
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaka będzie trzecia część :-)
Usuń