poniedziałek, 9 lipca 2012

Morderstwo na mokradłach - przedpremierowo!


Nie trzeba czekać do piątku - piękne, pachnące świeżym drukiem "Alfredy" są już dostępne w Księgarni ZwB - przedpremierowo!:-D

4 komentarze:

  1. no moje wielkie gratulacje. jako miłośniczka kryminałów zapewniam, że sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje. Już nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę :)

    PS. Zaprasza do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zabawny kryminał. Pisany z bliską mi nutą słownego humoru. Przeczytałam bez przerw, bo:

    galeria stworzonych w powieści typów wydała mi się świetnie obmyślona,
    zabawna kreacja nobliwego, ukrytego we mgle miasteczka, które okazuje się ostatecznie mieściną dość upiorną, to niewątpliwy przejaw talentu narracyjnego autorki,
    wstępny, ekspozycyjny pomysł ze spiżarnią i dyniami uznałam za pyszny, a przede wszystkim pobudzający wyobraźnię,
    na początku koniecznie chciałam wiedzieć, kto właściwie tę głowę i dlaczego,
    dość szybko doszłam do wniosku, że właściwie własna wizja mordercy jest zupełnie zbędna i warto w oczekiwaniu na rozwiązanie ulec ironicznej i jakże dowcipnej narracji pełnej nonsensownych zdarzeń i zabawnych obserwacji zapewne umocowanych w otaczającej nas rzeczywistości,
    sylwetkę kota Nicponia przyjęłam bez żadnych zastrzeżeń (nad wyraz prawdziwa, a pisze to odwieczna właścicielka i miłośniczka kotów, szkoda że musiał złożyć głowę na ołtarzu sztuki powieściopisarskiej),
    monstrualne ciotki w głowie bohatera były bardzo śmieszne,
    z przymrużeniem oka snute, wielowarstwowe wątki romansowe też tworzą cudny i swojski zarazem koloryt,
    wreszcie rozwiązanie zdarzeń, śmieszne i absurdalne, wszak w tej konwencji można wszystko, tylko trzeba umieć wmówić czytelnikowi, że ma do czynienia z układanką bezwzględnie logiczną …słowem wciągnąć go w swoją zabawę z konwencją.

    Po niżej umieszczam kilka ulubionych cytatów. Dają pewne wyobrażenie o umiejętnościach kreacyjnych autorki:
    Szlafrok był naprawdę szałowy – z połyskującego matowo jedwabiu[...] Rupert bardzo żałował, że nie może pokazywać się w nim publicznie.

    W Little Fenn plotki rozprzestrzeniały się tak szybko, że jeśli nie chciało się pozostać w tyle, trzeba było biec.

    Krótko mówiąc, Rupert wyglądał jak mężczyzna, który może dać kobiecie wszystko, zaś Nick jak młodzieniec, w którego wystarczająco zdesperowana dziewczyna będzie musiała włożyć sporo pracy.

    Teraz wyglądała jak anioł Apokalipsy, który przespał preludium Sądu Ostatecznego.

    Saszo, bardzo gratuluję udanego debiutu.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)