P.D. James
Całun dla pielęgniarki
tłum. Blanka Kuczborska
Baobab
Warszawa 2004
Każdy, kto choć raz miał wątpliwą przyjemność leżeć
w szpitalu, dobrze wie, jak wiele zależy tam od pielęgniarek; wiadomo też, że
jest to dość szczególne powołanie. Można sobie wyobrazić, że zamknięta
społeczność szkoły dla pielęgniarek to niezłe miejsce na popełnienie zbrodni: z
jednej strony uporządkowane i dobrze zorganizowane, a z drugiej – jak każda
tego rodzaju placówka – buzujące od plotek i wewnętrznych napięć.
P.D. James zna medyczny światek od podszewki i
pisząc Całun dla pielęgniarki, z
powodzeniem wykorzystała swoje życiowe doświadczenia. Przyznaję jednak – z
niejakim zakłopotaniem – że dla mnie to nie ta fachowość i wiarygodność w
podawaniu interesujących szczegółów były największymi atutami tego kryminału,
tylko postaci i mroczny, intrygujący klimat, jaki udało się stworzyć autorce.
Osobą, która wprowadza nas do Nightingale House,
jest panna Muriel Beale, starszy inspektor do spraw szkolnictwa Naczelnej Rady
Pielęgniarskiej, która w pewien styczniowy poranek wyrusza z Londynu do Heatheringfield,
aby przeprowadzić oficjalną wizytację w szpitalu im. Johna Carpendara. Całe
otwarcie należy do tej energicznej, kompetentnej postaci i poprzez nią P.D.
James porządkuje świat swojej opowieści, wyjaśniając, kto jest kim. A więc mamy
zielonooką Mary Taylor, siostrę przełożoną; nieprzystępną Hildę Rolfe,
dyrektorkę szkoły; doktora Courtney-Briggsa i instruktorkę kliniczną Mavis
Gearing.
Na miejsce zbrodni przyjeżdża komisarz Adam
Dalgliesh oraz sierżant Masterson – i od razu muszą się zmierzyć z silnymi
osobowościami osób zarządzających szpitalem. Te interesujące starcia dały
autorce okazję, żeby po raz kolejny zaprezentować klasę, inteligencję i
wrażliwość Dalgliesha; jednak najkorzystniej komisarz wypadł na tle swojego
współpracownika, Mastersona, pod koniec książki. I właśnie dzięki tej scenie
wreszcie udało mi się go szczerze polubić – a Dalgliesh to typ dość niedostępny
i niełatwo zjednuje sobie ludzi. Na pewno jednak od razu wzbudza szacunek jako
świetny fachowiec – sprawa morderstw w Nightingale House zostaje rozwiązana
względnie szybko i bezwzględnie brawurowo.
Całun
dla pielęgniarki został w 1971 roku wyróżniony Silver
Dagger Award i nie bez powodu uznawany jest za jeden z najlepszych kryminałów
P.D. James. Dla mnie jego największymi atutami są (jak już wspominałam)
bohaterowie: zarówno postaci wiodące, jak i epizodyczne (świetna Morag Smith,
tragikomiczna pani Dettinger, ekscentryczny Arnold Dowson), mroczny klimat
owianego ponurą legendą gmachu Nightingale House, a także charakterystyczna dla
James dbałość o pogłębienie portretów psychologicznych bohaterów, dopełniona
szczyptą ironii. Ja byłam bardzo zadowolona z tej lektury, jednak – żeby nie
było za słodko – moja przyjaciółka, która czytała książkę tuż po mnie,
stwierdziła, że ciekawe, ale nic specjalnego. No cóż, pewnie rzeczywiście nie
każdemu się spodoba – tym niemniej subiektywnie szczerze polecam :-)
Na koniec jeszcze kilka słów o wydaniu – książka
ukazała się w 2004 roku nakładem Baobabu. Rzadko trafiam na książki tego
wydawnictwa, więc uważnie ją sobie obejrzałam. Jeśli chodzi o okładkę i projekt
ilustracji, to jest spójny i w pewnym sensie oddaje staroświecki klimat
książki, ale zdecydowanie nie trafił w mój gust. Spodobał mi się natomiast
skład – pomimo oszczędnych marginesów bardzo czytelny. Na szczególną pochwałę
zasługuje tłumaczenie (P.D. James chyba ogólnie ma szczęście do tłumaczy, jeśli
chodzi o polskie wydania, nie przypominam sobie, żeby coś mnie kiedykolwiek
nieprzyjemnie uderzyło). Trafiły się nieliczne błędy, ale ogólnie czytało się
naprawdę przyjemnie.
Przeczytane w ramach wyzwania Czytamy kryminały - edycja marzec/kwiecień (kryminał angielski)
To jedna z autorek, które są na mojej liście do poznania w najbliższym czasie. Cieszę się, że piszesz pozytywnie o tej powieści, bo pewnie zmobilizuje mnie to, żeby wkrótce wypożyczyć jakąś książkę James z biblioteki.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem najlepsze są te krótsze kryminały James (np. "Zakryjcie jej twarz" albo "Z nienaturalnych przyczyn"), bo te długie mogą się wydać czasem przegadane (czy przepsychologizowane ;-)) Tak czy inaczej - warto poznać Dalgliesha
UsuńJa również planuję poznać tę panią bliżej, ot, choćby po to, by sobie wyrobić opinię.
OdpowiedzUsuńW moim rankingu kryminały P.D. James stoją bardzo wysoko, ale własna opinia rzecz najważniejsza :-)
Usuń