czwartek, 26 stycznia 2012

Sędzia Di i chiński gwóźdź - Robert van Gulik

Robert van Gulik
Sędzia Di i chiński gwóźdź 
PIW
Warszawa 2006
tłum. Ewa Westwalewicz-Mogilska


Czy znacie jakiegoś słynnego chińskiego detektywa? Jeśli nie, warto zawrzeć znajomość z okręgowym sędzią pokoju Di Ren Jie. Podczas pobytu w Bei Zhou, miasta położonego na północy, które niegdyś widziało wiele krwawych starć z Tatarami, musi on rozwiązać zagadkę tajemniczych zbrodni – zamordowano żonę antykwariusza, odcinając jej głowę, oraz  powszechnie szanowanego mistrza szlachetnej sztuki walki na pięści. Ten ostatni zginął w niezwykle interesujący sposób – do jego herbaty ktoś wrzucił zatruty kwiat jaśminu… W jaki sposób te morderstwa łączą się ze sobą? Co usiłował przekazać umierający pięściarz, zostawiając niedokończoną układankę tangram? Czy te zbrodnie mają coś wspólnego z tajemniczym zaginięciem panny Liao, którą ostatnio widziano jak przyglądała się na targu Tatarowi tańczącemu z tresowanym niedźwiedziem? I czym właściwie jest ów słynny chiński gwóźdź?
Sędzia Di natrafia na ślady kolejnych zbrodni popełnionych w przeszłości – ich rozwiązanie może mu pomóc w udowodnieniu winy mordercy (lub mordercom) żony antykwariusza i słynnego pięściarza. Jednakże aby dokonać niezbędnej do tego ekshumacji zwłok, będzie musiał położyć na szali swoje własne życie – sędzia pokoju podlegał starej chińskiej zasadzie fan-tso („odwrócona kara”), zgodnie z którą w razie popełnienia błędu, zostałby poddany karze, jakiej sam żądał dla oskarżonego. I Sędzia Di popełnia błąd – na oczach całego Bei Zhou. Kiedy wydaje się, że jego losy są przesądzone, z pomocą przychodzi mu nieoczekiwany sojusznik…
Sędzia Di Ren Jie, znany z powodu swojej popularności po prostu jako Sędzia Di, żył w Chinach w VII wieku n.e., za czasów panowania dynastii Tang. Osiągnięcia tego starożytnego detektywa postanowił przybliżyć współczesnym miłośnikom kryminałów wybitny holenderski sinolog Robert van Gulik, który stworzył serię książek o Sędzim Di. Autor bazował na tradycyjnych przekazach o słynnym urzędniku, ale sam wymyślił większość opisywanych przez siebie przypadków. Co z tego wynikło? Czy zagadki, które rozwiązywał Sędzia Di mogą być rzeczywiście interesujące dla kogoś, kto nie posiada rozległej wiedzy o starożytnych Chinach? Tak! Zdecydowanie tak!
Po książkę Sędzia Di i chiński gwóźdź sięgnęłam z zaciekawieniem i bez żadnych uprzedzeń – dopiero potem przyszło mi do głowy, że chyba powinnam była oczekiwać rozwlekłych poetyckich opisów, które miałyby budować „chińską atmosferę”, albo pełnych patosu przemów zamiast normalnych dialogów. Otóż niczego takiego w książkach Roberta van Gulika nie ma. Byłam naprawdę zdumiona szybkim tempem akcji i stopniem skomplikowania spraw, którymi zajmował się Sędzia Di. Gdyby dołożyć do tego bardzo barwny, stylizowany przesadnie język, całość zapewne okazałaby się niestrawna. Na szczęście autor postawił na szlachetną prostotę. Chociaż co krok natykamy się na grzecznościowe, tradycyjne formułki rozpoczynające każdą bardziej oficjalną wypowiedź, a podczas posiedzeń sądu postaci przemawiają w sposób podniosły, jest to ze wszech miar uzasadnione w danym kontekście. Ciekawostki pozwalające czytelnikowi lepiej poznać Chiny czasów dynastii Tang zostały bardzo umiejętnie rozsiane w tekście tak, że nie przesłaniają właściwego charakteru tej książki, która jest po prostu wciągającym, dobrym kryminałem. Robert van Gulik wykonał wspaniałą pracę – naprawdę aż trudno uwierzyć, że naukowiec zdołał się oprzeć pokusie zarzucenia czytelnika wiadomościami o starożytnych Chinach.
Wydarzenia w książce van Gulika następują po sobie tak szybko, że jeśli chcemy rozwiązywać zagadki razem z Sędzią Di, musimy od razu wziąć się do roboty. Istotne wskazówki znajdują się niemal na każdej stronie i wszystkie zostaną prędzej czy później wykorzystane przez naszego detektywa niczym elementy wielkiej układanki.
W Posłowiu autora wyczytałam, że tom Sędzia Di i chiński gwóźdź jest nietypową częścią serii, ponieważ zostaje tu ukazane bardziej ludzkie oblicze wielkiego detektywa – widzimy go w trudnych, wyczerpujących emocjonalnie sytuacjach, niepewnego, a nawet bliskiego rozpaczy. Podobno w dwóch wcześniejszych tomach, których jeszcze nie czytałam (Sędzia Di i nawiedzony klasztor, Sędzia Di i parawan z laki), widzimy Sędziego przede wszystkim jako zwycięskiego i nieomylnego detektywa-wirtuoza. Poza tym w tomie trzecim autor – na życzenie czytelników – postarał się, aby w treści książki oraz w życiu głównego bohatera większą rolę odgrywały przedstawicielki płci pięknej. Wydaje mi się to słuszne i chwalebne;-) Bardzo spodobała mi się postać pani Kuo, żony aptekarza. Muszę jednak przyznać, że nie potrafiłam do końca zachować powagi i oddać honorów czcigodnym chińskim tradycjom i kiedy przeczytałam, że Sędzia Di na początku wzbraniał się przed poślubieniem swojej trzeciej żony, ale uległ w końcu namowom drugiej żony, uznając, że będzie miło, kiedy we czwórkę wieczorami będą mogli zagrać w domino, po prostu ryknęłam śmiechem. Na szczęście van Gulik przedstawił kilka modelów chińskich rodzin (jeden z bohaterów miał osiem żon!) i nie wszystkie z nich okazały się tak idyllicznie doskonałe.
Jedyne, co mi przeszkadzało na początku w lekturze książki, to wielość chińskich nazwisk do zapamiętania – który to był Ma Joong, Chiao Tai, Lan Tao-kuei, a który Chu Ta-yuan (na początku jest lista osób, ale to niewiele pomaga, tak czy inaczej trzeba się ich nauczyć). Oczywiście jest to niezłe ćwiczenie dla pamięci, ale wymaga nieco skupienia. Poza tym Sędziego Di i chiński gwóźdź czytało mi się naprawdę świetnie. 
I jeszcze – ciekawostka na koniec: czytelnikowi pozostawiono rozwiązanie ostatniej zagadki, której należy szukać na początku. Nic więcej nie powiem;-))      

Okiem edytora: bardzo podoba mi się to wydanie i konsekwentnie zachowana szata graficzna wszystkich tomów.  
Okiem redaktora: na końcu książki znajdują się obszerne objaśnienia autora oraz kilka słów od wydawcy - dla tych, którzy po tym, jak emocje już opadną, chcą się dowiedzieć więcej. To bardzo miłe :-) 
Tekst został przygotowany bardzo starannie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)